niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział III

Przypatrywał  mi  się z uśmiechem na twarzy.
- Co?! Mam coś na twarzy czy co? - odezwałam się bulwersującym głosem.
- Hej Nikol..  to ty?  Dobrze mówię? - pierwszy raz gościa widzę na oczy i on zna moje imię. Podejrzany typ.
- Tak. Znamy się? Bo wydaje mi się że nie. -
- Otóż tak Niki, nie pamiętasz? To ja James, cztery lata temu przyjechałem do twojej szkoły z jakiegoś projektu na wymianę, pamiętasz? -
- Nikol jak już! A no pamiętam, sorry - Ludzie to ten przydupas co na dyskotece szkolnej gonił mnie bo chciał za wszelką cenę mnie pocałować. Wielki anglik się znalazł  , myli że jest nie wiadomo kim ale się oczywiście pomylił.
-  Musze Ci powiedzieć ze wyładniałaś, nawet bardzo. Urosło Ci to i owo - zaśmiał się.  Czułam jak moje policzki się czerwienią. Co on sobie wyobraża?!
- Co Cię tu sprowadza? - Widząc moje zawstydzenie zmienił temat. Zauważyłam tatuaże na jego rekach, same wzorki nic a nic więcej. Nie mam pojęcia jaki sens jest w tych bazgrołach. Moim zdaniem jak ktoś sobie robi tatuaż to niech to zrobi żeby  miało to jakiś sens. Sama chciałam sobie kiedyś zrobić ślad na całe życie, ale bałam się ze brzydki  wyjdzie i nie zrobiłam.
- Studia. -  wymamrotałam.
-  To co w takim razie studiujesz? Jesteś bardzo małomówna. Czy aż tak Cię  onieśmielam piękna? - Moje policzki znów pogrążyły się w czerwieni. Nawet wyprzystojniał. Kiedyś  z jego urodą było marnie. A teraz wyrósł ,,łabędź''. Małe czarne oczy oraz czarne włosy. Dobrze zbudowany. Miał na sobie białą koszulkę z dekoltem w  kształcie litery V.  Jeansowe rurki, ciemna karnacja świetnie współgrała z  całością. Trochę wyglądał jak pedał, ale przecież nie powinno się oceniać po wyglądzie.
- Emm ar..architekturę wnętrz  - jąkałam się jak głupia.
-  Super widać ze jesteś mądra a na dodatek seksowna. - W końcu miałam nagrodę dyrektora baranie.
- Yhm, ja już muszę iść. - Skłamałam  nie wiem czemu  nawet fajnie się z nim siedzi, już wolę z nim niż z tą cizią, ale po  tym bieganiu czuje się taka trochę nie świeża...
- Ee nie idź jeszcze, gdzie się tak śpieszysz ślicznotko? -
-  Umówiłam się z koleżanką  wieczorem..- znów skłamałam, jak tak dalej pójdzie to mi jeszcze nos urośnie.
- Ahh szkoda - w jego głosie można było usłyszeć rozczarowanie.Ale co mnie to obchodzi.
- To pa - odparłam.
- Mam nadzieje ze to nie jest  nasze ostatnie spotkanie grzeczna dziewczynko.- zaśmiał się
-  mhm -
- Może na pożegnanie jakiś szybki numerek? Chodziło mi o numer telefonu słońce, ale tamto pierwsze  o czym pomyślałaś czemu nie - zaśmiał się.
- baran -
- Oj nie ładnie koteczku... -  on jest debilem skończonym .Co on sobie do  cholery  myśli? przydupas jeden.
- Pa - Wstałam, coś  tam bełkotał na mój temat żebym została,  żebym nie pędziła tak. Biegłam przed siebie. Chciałam jak najszybciej być w akademiku. Dziwne ale prawdziwe. Po piętnastominutowym biegu w końcu byłam na miejscu. Nikogo nie było w pokoju. Chwila spokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się w świeże ciuchy. Położyłam się.  Usłyszałam pukanie do drzwi.
- No mam tak stać czy mi wreszcie otworzysz?-  niechętnie pociągnęłam za klamkę.
- Byłam na zakupach! Lubisz spaghetti, no nie? Bo to każdy lubi, chyba że jesteś jakimś mega wyjątkiem,co? -
- Lubię.. -  bąknęłam.
- Świetnie!! No to co? Może byś mi pomogła. Podaj mi rondelek. Jest w górnej szafce po lewej. - Posłusznie wykonałam polecenie.
Do naczynia nalała wody. Gdy  woda się  ugotowała, otworzyła opakowanie z makaronem i wsypała do gotującej się cieczy.Pff dużo roboty to nie wymagało..
- ej niki? - 
- Nigdy przenigdy nie mów do mnie to co przed sekundą  powiedziałaś! Nikol jak już.- krzyknęłam.
- przepraszam Nikol.. -
- już ok. - Nie jest ok. Usiłuje być miła żeby mi dała trochę jedzenia..
- No to więc dzisiaj wybieram się z przyjaciółmi  do klubu funky budha. Najlepszy klub w Londynie. Może pójdziesz z nami? -
- Nie, nie i nie. -
- No chodź,  poznasz ich, są świetni!
- Mówiłam Ci ze nie idę..
- Jeśli chodzi o kasę to się nie martw, mój przyjaciel pracuje tam, więc vipy mamy załatwione, darmowe oczywiście..  - na żadna imprezę nie pójdę, nie mam ochoty - od lat nie byłam na żadnej imprezie,to dlaczego teraz miałabym na nią iść...
-  Nie idę -
- no chodź -
- Musisz być  taka upierdliwa jak mucha? -
-  A ty uparta jak osioł? -
- daj mi święty spokój, ok? -
-  Cóż, coś za coś kochaniutka -
- Co masz na myśli? -
- Dam ci ten cholerny spokój, ale ty pójdziesz na imprezę, jeden jedyny raz, i się odpieprzę od ciebie, pasuje?
- Na pewno? -
- No jeju Nikol na pewno. -
- Powiedz jeszcze raz co chcesz mi dać w zamian, chcę to ponownie usłyszeć. -
- Dam Ci święty spokój !!! Spokój, spokój i spokój!! - Wykrzyczała mi to prosto w twarz aż mnie opluła. Masakra..
- Ok, Eleanor jak zaraz nie wyciągniesz makaronu to już to nie będzie makaron tylko glut. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
- Ohh dziękuję ze mi przypomniałaś!! - odcedziła makaron z wody.
- Czyli idziesz, tak?- zapytała kontynuując swoje zajęcie.
-Mhmm- zamruczałam. Wyjęła słoik z sosem. Zawartość wlała do rondelka by podgrzać.
- Obiecujesz? -
- Tak, obiecuje.. a ty wiesz co masz mi obiecać? -
- No wiem przecież , obiecuje. A teraz wyciągnij dwa talerze, w dolnej szafce tam w rogu. - Nałożyła makaronu na talerze po czym polała sosem.
-  Proszę, delektuj się tym nieziemskim smakiem - Chyba nieziemska bomba konserwantów z tego sosu. Nawet dość taka jest. Miło że pomyślała o mnie. Może Ją polubię.
- No i jak? Dobre było? Nadaję się na szefa kuchni? - zaśmiała się.
- powiedzmy- zacytowałam palcami, na co obie uśmiechnęłyśmy się.
- Ale było naprawdę smaczne. Nagle ktoś z wielkim hukiem wszedł do naszego pokoju.
- Buahahaha ty z nią mieszkasz? Nie gadaj!!! - Czułam że mnie wyśmiewa, nienawidzę tego uczucia.
- Odwal się od niej! - Zwróciła się ze złością do chłopaka w blond włosach, zaczesaną grzywką do góry.
- Co już starego dobrego przyjaciela masz w dupie, he? -
- Ludzie, co ci się w tej główce ubzdurało? Co? -
- kim ona jest chyba jakaś latar... - bąknął ciekawskim głosem.
-  Nie masz mnie prawa oceniać, za kogo ty się  w ogóle uważasz? -  przerwałam mu. Zasraniec jeden. Już mnie wkurwia na wejściu. 
- Ha? Bo co mi zrobisz? Jestem pan Horan i mi wszystko wolno.-  syknął  z nutą  pogardy.
- Dobra Horan nie pierdol głupot tylko siadaj spróbuj jedzenia! - Wtrąciła się poirytowana Eleanor podsuwając mu swój napełniony talerz. 
- Ty i gotowanie?? - Zaśmiał się.
- No co? Nie wierzysz w moje kucharskie zdolności? - Zapytała żartobliwym głosem.
- Przemilczmy tą sprawę. - zachichotał. . Co jakiś czas spoglądał na mnie swoim cwaniackim uśmieszkiem. Cwelas jeden
- Ty to umiesz zrobić na mojej współlokatorce cudowne wrażenie. A tak przy okazji to jest Nikol. Poznajcie się Niall to Nikol, Nikol to Niall. -  Chłopak nie pewnie do mnie się uśmiechnął, na co ja go spiorunowałam wzrokiem.
- Dobra spadam obowiązki wzywają. - Popatrzył się znacząco na dziewczynę.
- Pojadło, popiło i papa - zaśmiała się.
- Jak ty mnie dobrze znasz. A propo dobre jedzonko. Liczę na powtórkę. - Odwzajemnił uśmiech, puszczając do Eleanor oczko. Wyszedł.
- Nie przejmuj się on tak zawsze przy moich na nowo poznanych współlokatorkach, ale jak się go lepiej pozna to jest całkiem do wytrzymania. - uśmiechnęła się. Dobrze że sobie już poszedł zasraniec jeden.
- Kochana mamy jeszcze trzy godzinki do imprezki. - Powiedziała radosnym głosem.
- Musze iść na tą imprezę? - Nie mam żadnej ochoty przebywać z jej znajomymi, jak maja się tak zachowywać jak ten zasraniec to ja serdecznie dziękuje.
- Nikoool...  umowa to umowa nie można jej złamać. - 
- szkoda...- 
- No nie smutaj tylko poszukajmy jakiś ciuszków na ciebie. - Puściła do mnie oczko.
- No ok. - Odpowiedziałam nie chętnie. Kręcono włosa poszła do szafy, w której się dosłownie zanurzyła. Usiadłam na krześle bezczynnie.
- O jej, mam!! Cudownie będziesz w tym wyglądać złotko!! - Po piętnastu minutach wyjęła czarną sukienkę.
- O nie tego nie ubiorę. -  Odpowiedziałam  twierdząco.
- No ale przymierz, prosze - Poszłam do łazienki. Przebrałam się. Zobaczyłam w lustrze  całkiem niezłą laskę. Ta sukienka jest trochę wyzywająca wycięcie na plecach które powoduje dość duże odkrycie tej części ciała. No i dekolt, za duży według mnie. W ogóle mam za duże piersi, mam rozmiar D a wolałabym C. Dla innych to by była zaleta, ale dla mnie wada.
- No ile będziesz ubierać tą sukienkę? Wyłaź! - Jęczała Eleanor. Nie pewnie otworzyłam drzwi.
- Dziewczyno jakie ty masz ciałko!! Wszyscy faceci będą twoi, tylko od Louisa precz! - puściła do mnie oczko.
- Źle się czuje w tej sukience. -
- Nikol! Powinnaś się poświęcić jeden jedyny raz. Uwierz mi, nieziemsko w tym wyglądasz. - odparła.
  - Przyjedzie po nas Louis - Eh ten debil niech tylko spróbuje mi podnieść ciśnienie tym swoim głupim gadaniem..



I jest trzeci rozdział kochani! :)
Nie zapomnij zostawić komentarza.. :D 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz